Włóczykij i włóczące się my
- Nadrzędna kategoria: blog
- Kategoria: podróże
Wybieramy się z naszą afrykańską opowieścią na Gryfiński Festiwal Miejsc i Podróży Włóczykij (nieopodal Szczecina)
Będziemy się wgapiać w slajdowiska innych szlajaczy, a 28. lutego pokażemy kawałek naszego świata i opowiemy kilka historii.
Gorąco zapraszamy :) Poniżej zajawka ze strony organizatora:
Zimno, mokro i do domu daleko. Do domu? Przecież siedzisz na własnym krześle przy własnym stole. Ale dom jest gdzieś w Afryce, gdzie kurz z jajami tysięcy pasożytów osadza się na zębach, gdzie podróżuje się w matatu piętrowo niczym szprotka upchnięta w puszce, gdzie zamiast spacerować ulicami miasta, płynie się w nieprzerwanym strumieniu tłumu. Klasyka gatunku - back to roots - do kolebki ludzkości. I to uczucie, że nigdy nie było lepiej.

"Tylko nie jedź do Afryki, albo chociaż dziecko zostaw w Polsce, przecież ona tam umrze na ebole albo przynajmniej na malarię". W kontakcie ze strachem racjonalizm nie ma racji bytu. Trzeba zatkać uszy, spakować plecak (kosztem własnych gaci nie zapomnieć o pluszowym piesku, piętnastu grach na czas nudy i płaszczyku przeciwdeszczowym), zapewnić sześciolatkę czekającą na wielką przygodę, że wszystko jest ok, oni się po prostu martwią. I ruszyć przed siebie. Popatrzeć w afrykańskie słońce i na własne dziecko, które biega boso z dzieciakami z jednej czy drugiej wioski, ni w ząb ich nie rozumiejąc. I powiedzieć sobie głośno trzy razy dziennie "O (tu wstaw dowolnie wybrany wyraz wzmacniający przekaz), jestem w Afryce!"

Lilka lat sześć i ja matka spędziłyśmy miesiąc włócząc się po Kenii. Pieszo, rowerem, matatu (no dobra, głównie matatu) - tak jak Kenijczycy, odmiennie od większości mzungu, robiąc odrobinę więcej niż lizanie cukierka przez papierek. Poznałyśmy jego słodko-gorzki smak. No i wpadłyśmy jak śliwki w kompot. Bo z Afryką to jest jak z wiochą. Możesz z niej wyjechać, ale ona zawsze zostanie gdzieś tam w środku. Dla nich zawsze będę mzungu. Ale jakiś kawałek mnie jest czarny i niekoniecznie chodzi o stopy po bosym spacerze.